Spoilerowy-moment wyjściowy. Wyprostowałem się, rozluźniłem mięśnie, dostrzegając siedzącą na kamiennej ławeczce blondynkę. Podszedłem do niej, podając jej napój. – Jak się bawisz? – spytałem, siadając obok. – Głośno – podsumowała wybiórczo, poprawiając lewą dłonią włosy. Upiła łyk piwa, które zaraz wróciło do mnie. – Gorzkie – jęknęła, marszcząc brwi. Wysiliłem się jedynie na rozbawione prychnięcie zamiast odpowiedzi. Siedzieliśmy tak w upojnej ciszy przez kilka minut, myśląc nad, bogowie wiedzą, czym. – Jak tam Sky? – spytałem, chcąc przerwać milczącą barierę, którą ledwie zagłuszały dźwięki imprezy. – Jak zwykle – odparła, wzruszając ramionami i podbierając ode mnie butelkę. Upiła łyka zanim wymamrotała dalszą część pod nosem. – Siedzi u siebie, wracać nie chce, twierdzi, że całą resztę pojebało. Norma. – Idziesz też na alchemię? Czy jednak magomedycyna? – Nie wiem – wymamrotała, upijając łyk, zanim ponownie wymieniliśmy się butelką. – Trzeba pomyśleć niby, ale w sumie. –